- Szczegóły
- Kategoria: 2004-2010
- Odsłon: 289
O Boże! Jak hojnie rozlane jest miłosierdzie Twoje!
Św. S. Faustyna
„Miłosierdzie Boże” – to tytuł pop-oratorium prezentowanego w sobotę 2 lipca br. na dużej scenie Filharmonii im. A. Malawskiego w Rzeszowie, podczas koncertu zorganizowanego przez Ligę Polskich Rodzin Województwa Podkarpackiego. Koncert poświęcony był pamięci posła do Parlamentu Europejskiego Filipa Adwenta, zmarłego niedawno w wyniku tragicznego wypadku, jak i pozostałym osobom, które zginęły razem z nim. Koncert odbył się dokładnie w trzy miesiące po śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II.
Spotkanie w Filharmonii poprzedziła Msza Święta w intencji posła Filipa Adwenta i zmarłych w wyniku wypadku, odprawiona w kościele oo. Bernardynów w Rzeszowie, celebrowana przez o. Cherubina Pająka OFM z udziałem kanclerza Kurii Diecezjalnej w Rzeszowie ks. Jana Szczupaka. Ks. kanclerz w swej homilii podkreślił duże zasługi Zmarłego dla spraw naszej Ojczyzny, jego patriotyzm i oddanie, a także wieloletnią pomoc dla instytucji charytatywnych na Podkarpaciu. Blasku Świętej Liturgii dodał śpiew solowy tenora Marka Wiatra, śpiewającego z wielkim oddaniem i głębią wyrazu.
Ale wróćmy do Filharmonii. Duża sala licząca ok. 800 miejsc wypełniona była po brzegi. Artystycznym prezentacjom towarzyszył nastrój modlitewnego skupienia i refleksji. Bo też i inspiracje do powstania pop-oratorium były ważkie i głębokie, oparte na autentycznych zapiskach w słynnym „Dzienniczku” Św. S. Faustyny Kowalskiej. Wyboru tekstów dokonała S. M. Elżbieta Siepak ZSMBM. Na obwolucie płyty z nagraniem pop-oratorium pisze ona: „Na czasy wielkiego postępu cywilizacyjnego, komputerów, internetu, telefonów komórkowych i lotów kosmicznych, a równocześnie czasy wielkiego okrucieństwa: wojen, terroryzmu i zamętu moralnego posyła Pan Bóg do swego ludu proroka z wielkim orędziem. Tym prorokiem naszych czasów jest Św. Siostra Faustyna. Przez nią Bóg skierował orędzie o swoim miłosierdziu, które adresuje do całego świata. Przypomina w nim prawdę o swej odwiecznej, miłosiernej miłości do każdego człowieka.”
Wspomniane teksty, jakże głębokie w swej wymowie, pełne religijnej duchowości i pokory, z wielkim przejęciem i natchnieniem prezentowała Marzena Małkowicz. Jej świetna dykcja, zarazem skromność i prostota wypowiedzi, zarówno w narracji słownej jak i wokalnej, mocno przemawiały do słuchaczy. Udział znanego artysty śpiewaka, wokalisty jazzowego Marka Bałaty dodawał szczególnego nastroju i klimatu, urzekając spokojnym i ciekawym rozłożeniem melorytmicznych kulminacji i zamyśleń, zaś szczerość wypowiedzi i miewątpliwy talent wokalno-aktorski najmłodszych solistów – Oli Małkowicz i Jacka Czerwińskiego, zarówno w partiach solowych jak i zespołowych, budził entuzjazm zwłaszcza młodszej części publiczności.
Trzeba dodać, iż świetnym solistom towarzyszył Zespół Muzyki Sakralnej „Lumen”, połączone chóry: z Hrubieszowa „Lechici” (kier. Leszek Opała) i z Zamościa „Signum spei” (kier. Anna Cios), a wszystko pod wprawną ręką utalentowanego młodego dyrygenta Tadeusza Wicherka, który bardzo precyzyjnie określał sposób wykonania utworu. A na zakończenie I części koncertu w rzeszowskiej Filharmonii cała sala, zachęcona przez dyrygenta, gromko śpiewała: „Dzięki!” – na koniec fragmentu dziękczynnego „Dzięki Ci Boże za wszystkie łaski, którymi nas obsypujesz”.
I wreszcie czas wspomnieć o człowieku, który rzecz całą wymyślil, zapisał i znalazł wykonawców do tej realizacji. To młody kompozytor i aranżer, Zbigniew Małkowicz, absolwent Akademii Muzycznej w Warszawie w zakresie dyrygentury symfoniczno-operowej. Jak powiedział mi po koncercie, kiedy mężczyzna jest po czterdziestce, kiedy już ma ułożone sprawy osobiste i rodzinne (żona Marzena i córka Ola śpiewają w pop-oratorium) powinien zrobić coś swojego, na własny rachunek. Tym bardziej, że pan Zbigniew od kilku lat z pasją oddaje się kompozycji. I tak, przy natchnieniu Ducha Świętego, powstało pop-oratorium „Miłosierdzie Boże”, którego premiera odbyła się 22 lutergo 2004 r. we Wrocławiu. Obecnie święci triumfy po całej Polsce, a 29 października br. prezentowane będzie w Toronto w Kanadzie, w koncercie ku czci Ojca Świętego Jana Pawła II.
Przyznam się, że na koncert szedłem trochę z mieszanymi uczuciami. Jak z tak poważnymi tekstami religijnymi poradzi sobie młody zespół artystów, i to w tak niełatwej formie, jaką jest oratorium? Rzeczywistość przeszła moje oczekiwania. I tu może kilka refleksji ogólniejszej natury. Pierwsza i podstawowa – jakże głębokie i przekonujące są inspiracje religijne, zarówno dla artystów profesjonalnych, jak i młodzieży, która dopiero poznaje tajniki artystycznego zawodu. Wydawałoby się, że w czasach techniki i postępu cywilizacyjnego, zapatrzenia człowieka w samego siebie, nie ma już miejsca dla Boga... A jednak niesposób oderwać się od europejskiej tradycji kultury chrześcijańskiej! To uwaga do przyszłych decydentów i kreatorów polskiej kultury narodowej. I refleksja druga – forma pop-oratorium, skłaniająca do obiegowej opinii tego rodzaju formy jako niezbyt głębokiej, rozrywkowej, jakże jest myląca! To kwestia zamysłu, myśli przewodniej, celu, do którego się dąży, trafnego doboru artystycznych środków wyrazu, ich umiejętnego rozłożenia w czasie, przygotowania solistów i zespołów, a w tym wszystkim – kompetencji i profesjonalizmu. Ale to jeszcze nie wszystko... I tu refleksja trzecia - pozostaje rzecz najmniej możliwa do określenia i uchwycenia – to duch, serce i wewnętrzne oddanie wszystkich, którzy wykonują dzieło muzyczne. No i jeszcze kontakt z publicznością, radość tworzenia...
I tego wszystkiego nie zabrakło podczas rzeszowskiego wykonania pop-oratorium, które zakończyło się pieśnią śpiewaną przez wszystkich wykonawców: „O niepojętym miłosierdziu Bożym będę śpiewać na wieki ze wszystkim ludem”.
Andrzej Szypuła
Źródło Nr 31/2005 31.07.2005 r.
- Szczegóły
- Kategoria: 2004-2010
- Odsłon: 257
"Dzienniczek" - ponad 500-stronicowe dzieło słynnej mistyczki, siostry Faustyny Kowalskiej, powstałe w latach 30. XX wieku zna wielu ludzi w Kościele nie tylko w Polsce. Nikomu dotąd nie przyszło chyba na myśl, by do tego typu literatury komponować specjalną muzykę. Wśród zapisków wizjonerki znaleźć jednak można piękne wiersze, które stały się motywem inspiracji poznańskiego kompozytora Zbigniewa Małkowicza. Postanowił on dołożyć małą cegiełkę do popularyzacji objawień Faustyny pisząc do nich melodie. W ten sposób powstało oratorium "Miłosierdzie Boże", którego premiera odbyła się już rok ponad temu w stolicy Dolnego Śląska - Wrocławiu. Wykonawcami koncertu byli wówczas: zespół Lumen, chór "Gaudium" Uniwersytetu Wrocławskiego i orkiestra kameralna pod batutą Alana Urbanka, partie solowe zaśpiewali - Dariusz Tokarzewski z grupy Vox, znany wokalista jazzowy Marek Bałata oraz Marzena i Aleksandra Małkowicz - żona i córka kompozytora.
Po raz pierwszy muzyką religijną zajmowałem się przed 20 laty - mówi Zbigniew Małkowicz. - W duszpasterstwie akademickim przy Katolickim Uniwersytecie Lubelskim wraz z przyjaciółmi założyliśmy zespół muzyczny, w którym swe pierwsze kroki stawiali m. in.: znana z późniejszej współpracy z Budką Suflera słynna Urszula, przyszły wokalista Voxu - Darek Tokarzewski oraz moja żona Marzena. Wykonywaliśmy popularne wówczas piosenki religijne. W aranżacjach, które robiłem dla potrzeb zespołu, obok gitar akustycznych wykorzystywałem instrumenty smyczkowe i flet. Opracowywałem też wokale. Nasze koncerty były zawsze przyjmowane gorąco.
Po studiach na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie Zbigniew przeniósł się do stolicy, gdzie ukończył dyrygenturę symfoniczno-operową na Akademii Muzycznej. Przez 8 lat pracował w Warszawie jako dyrygent w Teatrze Muzycznym "Roma", współpracował ze scenami muzycznymi w Poznaniu oraz Wrocławiu. Realizował wiele premier, m.in. słynny musical "Sztukmistrz z Lublina". Od ponad 11 lat działa również za granicą jako kierownik muzyczny i aranżer największej agencji koncertowej w Europie EURO-Studio Langraf. W moim odczuciu, obecny świat, także ten muzyczny, nie zmierza w dobrym kierunku. Przez cały czas pracy na scenach świeckich towarzyszyła mi narastająca tęsknota za muzyką sakralną. Gdy ukończyłem 40 lat, usłyszałem w sercu wyraźne ponaglenie, by zająć, się bliżej sprawami Bożymi. Było ono tak niepokojące, że z wielką determinacją zacząłem komponować muzykę religijną. Wtedy też na mojej życiowej drodze pojawiła się Siostra Faustyna. Pomysł stworzenia pop-oratorium zrodził się dwa i pół roku temu, gdy sięgnąłem po znajdujący się na domowej półce wybór poezji z jej "Dzienniczka". Chociaż wcześniej czytałem te teksty, dopiero teraz szczerość i prostota świętej także jej bezgraniczne zaufanie do Stwórcy, tak mnie zachwyciły że zapragnąłem podzielić się moimi odkryciami z innymi. Zafascynowały mnie i wzruszyły głównie słowa mówiące o Jego Miłosierdziu do wszystkich ludzi - wspomina kompozytor. Muzykę, do wierszy wizjonerki Zbigniew pisał w autokarze, podczas tournee z wrocławskim "Skrzypkiem na dachu" po Niemczech i Szwajcarii. Wierzę mocno, ze Faustyna była wtedy ze mną bardzo blisko i pomagała mi. Chociaż czuję, że muzyka do oratorium była wymodlona, nie oznacza to, że łatwo było zrealizować cały pomysł.
Do stworzenia dużej formy muzyczno-słownej, która byłaby przystępna zarówno dla ludzi prostych, jak i tych bardziej wykształconych, zachęciły artystę zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia z krakowskich Łagiewnik. Siostra Elżbieta Siepak, (kierująca pracami upowszechniającymi dzieło św. Faustyny, przez Stowarzyszenie Apostołów Bożego Miłosierdzia "Faustinum"), opracowała specjalną narrację na podstawie tekstów "Dzienniczka" łącząc utwory wykonywane przez solistów i chór. Na potrzeby przedsięwzięcia Zbigniew założył zespół Muzyki Sakralnej "Lumen", którego dużą część stanowi jego najbliższa rodzina: Michał Małkowicz - perkusja, Marzena Małkowicz - spiew, Aleksandra Małkowicz - śpiew, Justyna Ponulak - skrzypce, Piotr Matusewicz - skrzypce, Daniel Husak - perkusja, gitara i sam kompozytor - instrumenty klawiszowe. Do grupy dołączył jego kolega Darek Tokarzewski, członek grupy Vox - śpiew i gitara. Zaproponowałem też udział w oratorium Markowi Bałacie, z którym wielokrotnie wcześniej współpracowałem w kraju i za granicą - mówi Zbigniew. - Ten poprosił mnie, by zagrać mu jeden z utworów. Gdy to zrobiłem, nie mógł wysłuchać go do końca, tak się wzruszył. Teraz podobno nawet wśród swoich koncertów, bez akompaniamentu nuci słowa oratorium: "O mój Jezu, z ufności ku Tobie wiję wieńcy tysiące i wiem, że rozkwitną wszystkie, kiedy oświeci je Boskie słońce".
Przełomowym wydarzeniem dla zespołu był koncert w Derdach, gdzie miały swe spotkanie siostry przełożone i mistrzynie Zgromadzenia SMBM. Oklaskiwały nas gorąco i śpiewały razem z nami, zatwierdziły także melodie litanii do św. Siostry Faustyny, którą napisałem na ich zamówienie.Przełożona generalna, s. Gracjana Szewc, napisała po koncercie: Czytając Dzienniczek siostry Faustyny odkrywa się wielką głębię, ale tak wyśpiewane treści ukazują jeszcze większe bogactwo Bożego orędzia, bo rzeczywiście czuje się w tej muzyce i wykonaniu inspiracje Bożego Ducha. Premiera pop-oratorium "Miłosierdzie Boże" odbyła się w lutym 2004 roku we Wrocławiu w 73- rocznicę pierwszego objawienia wizerunku Jezusa Miłosiernego. Dużych rozmiarów obraz ze słynną sentencją "Jezu, ufam Tobie!" zawisł nad sceną kina Oskar, na której zgromadzili się wykonawcy. Organizacją koncertu zajął się ks. Stanisław Stelmaszek, kapelan Policji na Dolnym Śląsku. Wśród publiczności znaleźli się wówczas specjalnie zaproszeni goście, duchowni i świeccy. Pop-oratorium pokazano następnie, tym razem dla szerokiej publiki, w ramach IX koncertu Wielkopostnego (również we Wrocławiu) zorganizowanego pod honorowym patronatem rektorów uczelni wyższych Wrocławia i Opola. Wystąpiło wówczas około 200 wykonawców, m.in. cztery chóry i Orkiestra Symfoniczna Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Bardzo ciepło przyjęła dzieło Zbigniewa Małkowicza publika wakacyjnego Miedzynarodowego Festiwalu Muzyki Gospel "Camp Meeting" w Osieku. Później były kolejne wykonania. Pod koniec października 2004 roku w Kościele Garnizonowym w Kaliszu odbył się koncert z udziałem Filharmonii Kaliskiej i pod batutą jej szefa, Tadeusza Wicherka. Został on zarejestrowany przez Piotra Madziara (MaDes), a producentem wykonawczym było Studio S Production Zbigniewa Szubińskiego ze Szczecina. Wydała je na płycie Agencja Artystyczna "Lumen" z Poznania. Pop-oratorium Zbigniewa Małkowicza "kroczy" przez Polskę sławiąc dzieło Miłosierdzia naszego Stwórcy okazywanego każdemu, kto o nie prosi. Dziękczynienia za nie - nigdy nie za dużo!
Andrzej Bujnowski OP
Magazyn Muzyczny "RUaH" nr 30
- Szczegóły
- Kategoria: 2004-2010
- Odsłon: 307
Rozmowa z wokalistą jazzowym i artystą grafikiem MARKIEM BAŁATĄ . Dodatek Kulturalny "Gazety" pod redakcją Joanny Sokołowskiej-Gwizdka, kwiecień 2005, nr 28, wydanie specjalne.
Pop-oratorium "Miłosierdzie Boże" do tekstów zaczerpniętych z dzienniczków św. Faustyny Kowalskiej,z muzyką Zbigniewa Małkowicza, powstało w 2004 r. Na 3 kwietnia 2005 r. w Dzień Miłosierdzia Bożego w Kościele św. Augustyna w Warszawie, zaplanowano koncert dla uczczenia 100-tnej rocznicy urodzin św. siostry Faustyny. Nikt nie przypuszczał, w jakim momencie utwór będzie wykonywany, że stanie się równocześnie Requiem dla Jana Pawła II, niosącym przesłanie dobra i nadziei, w głęboko humanistycznym wymiarze, że stanie się wyzwaniem i wielkim zadaniem dla artystów.
Joanna Sokołowska-Gwizdka: W tych ciężkich chwilach, gdy odchodził od nas Jan Paweł II, śpiewał pan w oratorium "Miłosierdzie Boże" do słów św. Faustyny Kowalskiej. To niesamowity moment dla wykonania tego właśnie utworu.
Marek Bałata: Dokładnie w tych dniach byłem poza Krakowem na trasie koncertowej oratorium "Miłosierdzie Boże". W piątek, kiedy Ojciec Święty leżał w stanie krytycznym, z wielkim sercem śpiewaliśmy objawienia z dzienniczka. W Niedzielę Miłosierdzia, po jego śmierci, z ciężkim sercem, lecz i wielkim szczęściem, śpiewaliśmy przedstawienia homilii o Miłosierdziu, którego orędownikiem był papież, w kościele św. Augustyna w Warszawie.
Niesamowity przyszedł czas na coś, co było na dużym marginesie mojego jazzowego muzykowania. Teraz zajmuje mnie prawie w całości i jest już nie tylko muzyką lecz i zadaniem. Muzyka prosta, nie jazzowa, docierająca do każdego, dająca natchnione słowa o ratunku dla człowieka w Bożym miłosierdziu. Reszta jest krzykiem milczenia tysięcy ludzi we wszystkich miastach, gdzie każdy w sobie i na ulicach zapalał świece nadziei.
JSG: Jest pan artystą szczególnym. W pana występach czuje się dużo więcej pokładów emocjonalnych i duchowych, niż to się zwykle odbiera. Nawiązuje pan silny, wewnętrzny dialog z odbiorcą. Co według Pana jest motorem, przyczyną sprawczą wymiany energii między artystą a odbiorcą?
MB: To jest niewytłumaczalny Boski dar, jakiś instynkt pchający nas w tłum i jednostkę.
JSG: W wywiadzie udzielonym w Toronto mówił pan o procesie tworzenia, o pracy w samotności, słuchaniu wewnętrznego głosu.
"Kiedy nie mamy nic, mamy jedynie przed sobą kartkę papieru i totalną dziurę, wspaniałą, niesłychaną przestrzeń otwartą, na drodze w tej przestrzeni mogą znaleźć się obiekty latające, które można nazwać aniołami. Czasami pojawia się meteoryt, który mogę uznać za zło, dostępne wszędzie na świecie, któremu należy się oprzeć".
Czy według pana w sztuce można wyróżnić kategorie dobra i zła?
MB: Sztuka od zarania rejestruje rzeczywistość oraz ją na swój indywidualny sposób kreuje. Świat jest wystarczająco bogaty zarówno w dobro jak i w zło. Pytanie - czy mamy dostarczone zło, czy też je sami hojnie rozdajemy. Myślę, że mamy wielki udział w świadomym lub niefrasobliwym jego pomnażaniu. Człowiek, a artysta w szczególności, poprzez fenomen wielkiej wyobraźni i wolnej woli może tworzyć strefę toksyczną lub uzdrawiającą. Ma świadomość, że na ulicy jest błoto i nie chciałbym go w złotych ramach dostawać w prezencie, a co dopiero kupować w galerii. Czemu zatem ma służyć to wszechobecne zło? Ostatnio jest ono normą i środkiem wyrazu. Jest mocnym doświadczeniem godnym inwestycji ducha i ciała w tym dynamicznie zmieniającym się świecie. Jest jedyną atrakcją. Szybkie zmiany idące krokami wielkiego niszczyciela są w cenie. Tylko ziemski koniec zatrzymuje nas w tym pędzie i, jak w wypadku orędownika miłości - Jana Pawła II, rezerwuje bilety do nieba. Wielką sztuką jest żyć i tworzyć, aby dostać ten bilet.
JSG: W tym samym wywiadzie powiedział pan:"Ludzie mogą podróżować i nie tylko zostawiać odciski palców, ale również zostawiać odciski na sercach ludzkich. Jeśli to spowoduje, że nie będziemy się zabijać, to cudownie". Jakie elementy musi zawierać sztuka, aby przeciwdziałała złu?
MB: Osobisty, wiarygodny komunikat, prawdę własną jako przepustkę do czyjegoś serca i dalej, wielką intencję pokoju, miłości i jej afirmację. Nie ceną czerwieni, ale krwi powinien szokować obraz. Niestety ostatnio obraz jest jedynie kolejną kompozycją. Rzeczywistość stała się drastyczną, nieczułą sztuką. Element odpowiedzialności za jej przesłanie i wpływ na ludzi jest jakby nieobecny. Środki masowego przekazu są narzędziem, niestety nie tylko dla artystów.
JSG: Jan Paweł II cenił artystów i przypisywał im szczególną rolę. Kim dla Pana, jako artysty, był Karol Wojtyła?
MB: W latach osiemdziesiątych był dla mnie renesansem wiary i światopoglądu, opatrzonego określeniem siebie w najmniejszej osobistej, duchowej przestrzeni oraz w tej wielkiej - światowej, pełnej w tamtych latach polskich kompleksów. Postawę jako artysty kształtował we mnie stopniowo. Sztuka wówczas nieco obok toczyła swe formalne homilie, a do kościoła chodziło się jak po upragnioną osobistą i społeczną wolność. Nie kultura słuchania, a stan ducha i ciała uczulał mnie na przesłania i wskazania naszego Papieża. Dopiero teraz dojrzewam do pełnego odbioru jego nauk w religijnym, społecznym czy artystycznym wymiarze. Wiem, że sztuka jest, jak powiedział, "Przewodniczką ku Bogu". Teraz szczególnie, wsłuchując się w dojrzałego siebie, jako człowieka i artystę, słyszę głos Boga. Każdy człowiek może zadecydować o totalnej, transcendentalnej drodze drugiego człowieka do dobra i szczęścia, poprzez słowa i uczynki.
Jak zatem wielkie zadanie posiada artysta, którego obecność jest tak widoczna i uzurpatorska? Czy dlatego, że sam chce? Czy dano mu to, czy zadano? W moim przekonaniu jest to nie tylko dar, ale i zadanie, i obowiązek.
Jak pogodzić sztukę z życiem? Arcytrudne zadanie. Jej świadectwo będzie wielkim światłem, niezależnie czy to będzie świeczka, czy wielki reflektor. To światło artysta musi odnaleźć w sobie. To wspaniałe uczucie.
JSG: Jan Paweł II powiedział: "Człowiek nie jest wielki przez to co posiada, ale przez to, czym dzieli się z innymi". Czy według Pana artysta powinien dzielić się z innymi swoją duszą, myślami, energią?
MB: Myślę, że artysta ciężko pracuje, aby oddawać te dary, które ma w sobie, dla duchowego i egzystencjalnego spełnienia. Każdy dostał swoje pole do uprawy. Dla każdego jest miejsce, czas i zadanie. Bez względu na skalę i widoczny prestiż. W świecie tak ewoluującym panuje zorganizowana harmonia. Człowiek ją modyfikuje i poddaje tylko własnej wygodzie, niestety eliminując ważne dla totalnej równowagi elementy. Talent - tak, lecz nie ważne skąd, dlaczego i po co?
JSG: Czy znajduje Pan wspólne płaszczyzny sztuki i wiary?
MB: Człowiek i artysta bez pytań do Boga i wiary w otrzymanie odpowiedzi, nie może istnieć. Cały świat, od jego tajemniczego powstania, walczy o racje swojej wiary. Przedstawia ją w obrazach, w utworach muzycznych, pieśniach i spektaklach teatralnych. Duchowa komunikacja, potrzeba wytchnienia, prawdy, miłości i nadziei na lepsze życie na ziemi i po śmierci, to medium sztuki. Wiara daje nam tę obietnicę.
JSG: Czy korzystał Pan kiedyś w swoich występach z poezji Ojca Świętego?
MB: Jak dotąd nigdy. Chciałbym jednak zacząć od "Pieśni o Bogu ukrytym", od tego wielkiego poematu odkrywającego nadzieje człowiekowi, szukającemu w Bogu początku i końca serca, duszy i umysłu.
JSG: Czy według Pana śmierć i pogrzeb Jana Pawła II spowodowała coś w rodzaju przebudzenia się świata?
MB: Myślę, że świat zatrzymał się i cofnął, by zrozumieć dawne już racje, zapłakał, zastanowił się, wyciągnął wnioski i natchniony ruszył dalej w głąb siebie. Nastąpiły oczyszczenie i odnowa, na miarę każdego z nas. Jest to wielka ofiara i nagroda zarazem.
- Szczegóły
- Kategoria: 2004-2010
- Odsłon: 284
Na wiele sposobów orędzie Miłosierdzia, które Jezus przekazał światu przez św. Siostrę Faustynę, dociera do ludzi. W Zgromadzeniu Matki Bożej Miłosierdzia żyją jeszcze siostry, które spotkały osobiście Siostrę Faustynę, innym staje się bliska poprzez Dzienniczek, który pisała na polecenie Jezusa i spowiedników, wielu poznało ją i jej misję przez ekranizacje, pieśni, publikacje książkowe i multimedialne dla dorosłych i dzieci, przez tysiące artykułów i reportaży prasowych, radiowych i telewizyjnych.
Ale na niedzielne popołudnie, 22 lutego 2004 roku, wielu czekało z zapartym tchem. W sali kina "Oskar" we Wrocławiu, na środku kurtyny zawieszono dość dużych rozmiarów obraz Jezusa Miłosiernego. Termin prapremiery "Pop-oratorium Miłosierdzie Boże" został dużo wcześniej ustalony właśnie na ten dzień, upamiętniający 73 rocznicę objawienia obrazu Miłosierdzia Bożego.
Pomysł tej formy ewangelizacji zrodził się w świadomości młodych ludzi, do których i ja się zaliczam - mówił na wstępie organizator spotkania ks. Stanisław Stelmaszek - którzy chcą, aby orędzie o miłosierdziu Bożym dotarło do jak najszerszej grupy współczesnych ludzi, by trafiło tak do wierzącego, jak i niewierzącego, do młodego i starszego, wykształconego i prostego. Oratorium miało więc na celu przybliżenie słowem i muzyką najpiękniejszej tajemnicy naszej wiary, jaką jest tajemnica miłości miłosiernej Boga do każdego człowieka. Na całość spektaklu składały się śpiewane wiersze św. Siostry Faustyny zaczerpnięte z jej duchowego dziennika, przeplatane odpowiednimi cytatami z tego dzieła, mówiącymi o miłosierdziu Bożym w dziele stworzenia, zbawienia, w pozostaniu Jezusa na ziemi pod postaci chleba i uświęceniu naszej codzienności, w życiu Maryi i przeznaczeniu człowieka do przebywania z Bogiem na wieki, gdzie nieustannie będzie wyśpiewywać pieśń o niezgłębionym miłosierdziu Jego.
Zatem autorką wszystkich tekstów jest św. Siostra Faustyna. Muzykę skomponował Zbigniew Małkowicz, który pracował nad tym dziełem półtora roku. Narrację na podstawie tekstów Dzienniczka opracowała s. M. Elżbieta Siepak ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia - inicjatorka tego dzieła. Do profesjonalnego wykonania pop-oratorium przyczynili się: dyrygent Alan Urbanek i wokaliści: Marek Bałata, Dariusz Tokarzewski, Marzena i Aleksandra Małkowicz - żona i córka kompozytora. Towarzyszyła im Wrocławska Orkiestra Kameralna, Zespół Muzyki Sakralnej "Lumen" i Chór Uniwersytetu Wrocławskiego "Gaudium". Organizacją zajął się m. in. ks. Stanisław Stelmaszek, proboszcz parafii i kapelan policji dolnośląskiej.
Publiczność przybyła z różnych stron Polski. Były wśród niej osoby duchowne, siostry zakonne i wierni swieccy reprezentujący różne profesje, zawody i grupy wiekowe. Po półtoragodzinnym występie kompozytor i artyści zostali nagrodzeni gromkimi owacjami na stojąco, a przy powtórkach śpiewali już nie sami, ale z całą salą, która bijąc brawo nie mogła również powstrzymać się od śpiewu. I chciałoby się tego wieczoru w nieskończoność słuchać przepięknych utworów o miłości miłosiernej Boga do człowieka. Mając jednak świadomość, że jest to niemożliwe, po trzech bisach, wszyscy z radością na twarzach udali się w stronę wyjścia. Wtedy też każdy miał coś do powiedzenia. Z twarzy publiczności biła olśniewająca radość. Jedna z młodych dziewcząt była tak zachwycona, że chce na następny koncert przyprowadzić swoje koleżanki. Wielu, którzy ze wzruszeniem słuchali śpiewanego Dzienniczka św. Siostry Faustyny, przyznało się, ęe jeszcze nigdy go nie czytali. Inni natomiast byli zdania, że ten spektakl ożywił im treści zapisane w Dzienniczku, bo mimo iż wielokrotnie mieli go w rękach i niektóre fragmenty czytali wiele razy, to po raz pierwszy usłyszeli go w taki sposób i odkryli nowe jego piękno. Śpiewane słowa Siostry Faustyny uświadomiły im, jak ona umie kochać oraz jak można językiem współczesnym pięknie mówić i śpiewać o miłości.
Było to widowisko porywające dla każdego, kto tego popołudnia znajdował się na widowni. Jestem taka radosna w środku, już dawno nie pamiętam kiedy taka byłam - mówiła dziennikarka z Polskiego Radia - Nogi mi się same rwały do tańca, uśmiech na twarzy, mam ochotę krzyczeć z radości, nie umiem nawet powiedzieć tego, co czuję i ilu wzruszeń doznałam w trakcie koncertu. Piękna muzyka, piękne głosy. Już dawno nie pamiętam takiego przeżycia artystycznego. Dziennikarka z "Gościa Niedzielnego" dodała: Takich widowisk w ogóle nie ma, a przecież te wartości są tak uniwersalne, trafiające do każdego: ta muzyka, to widowisko i to cale wydarzenie. (...) Nie umiem nawet znaleźć słów. Myślę, że to może ściągnąć ludzi jak najbardziej rozhukane koncerty, a tu otrzymuje się przede wszystkim radość, zaspokojenie głębokiej tęsknoty serca i jednocześnie kapitalną zabawę. Wszystkim chciało się tańczyć, ja sama miałam ochotę wstać i to zrobić.
Prapremiera tego dzieła - jak się okazuje -była również wielkim przeżyciem dla samych wykonawców. Wydawało mi się, że przeżywam coś bardzo niezwykłego - podzielił się Dariusz Tokarzewski z zespołu Vox - Mnóstwo razy śpiewałem. Śpiewaliśmy piękne rzeczy, ale nie tak piękne jak dzisiaj. Najmocniejszą stroną tej inspiracji twórczej były właśnie teksty Siostry Faustyny. I sama forma muzyczna, którą kompozytor nazwał pop-oratorium, wydaje mi się, że na rynku muzycznym będzie ogromną nowością i przyjemnością dla słuchaczy. Nawet niektóre z utworów mogą stać się przebojami, bo są tak melodyjne.
Kiedy kompozytor zaproponował Markowi Bałacie udział w oratorium, ten poprosił najpierw o zagranie mu jednego utworu. Kiedy zaczął mi grać te kompozycje - przyznał się wokalista - ja nie mogłem ich wysłuchać do końca, ponieważ tak głęboko do mnie docierały i wzruszałem się. Teraz podczas swoich koncertów jazzowych mówię: coś wam zaśpiewam. I bez akompaniamentu nucę słowa: "O mój Jezu, z ufności ku Tobie wiję wieńcy tysiące i wiem ze rozkwitną wszystkie, kiedy oświeci je Boskie słońce". Nie da się zaprzeczyć, że artyści z prawdziwego zdarzenia, którzy stykają się z Siostry Faustyny uważają, że to jest jakiś ważny moment w ich życiu, ponieważ - jak to potwierdził Marek Bałata - ona wypowiada to, co my czujemy i to staje się naszym słowem, naszym językiem, tęsknotą, pragnieniem, prośbą i dziękczynieniem. Po prostu wypowiadamy się jej słowami. Nie da się ukryć, że z tego oratorium wyszliśmy inni. Można by to nazwać jednym wielkim uwielbieniem największego przymiotu Boga, jakim jest Jego miłosierdzie. Ta muzyka została wymodlona - wyznał sam kompozytor - to sama Sekretarka Bożego Miłosierdzia razem ze mną śpiewa i podrzuca mi nutki. Ona stała mi się bardzo bliska. Wieczorami otwieram "Dzienniczek", czytam i jej słowa wchodzą w moje serce. Cieszę się, że mamy możliwość głoszenia orędzia Miłosierdzia Bożego słowami wspaniałej św. Siostry Faustyny.
- Szczegóły
- Kategoria: 2004-2010
- Odsłon: 274
Estradowa Faustyna
W niedzielę 22 lutego br., w 73 rocznicę pierwszego objawienia wizerunku Jezusa Miłosiernego Siostrze Faustynie, we Wrocławiu odbyła się prapremiera poporatorium "Miłosierdzie Boże". Ten niezwykły koncert wywołał zachwyt i aplauz publiczności, która wypełniła salę kina "Oskar". Jego twórcy udowodnili, że sakrum nie tylko nadaje się na estradę, ale może z niej przemawiać nowocześnie i porywająco.
Spektakl powstał na podstawie tekstów św. Siostry Faustyny Kowalskiej. Muzykę napisał poznański kompozytor Zbigniew Małkowicz, a narrację opracowała s. Elżbieta Siepak ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia z Krakowa Łagiewnik. Wśród wykonawców znaleźli się znani w kraju i za granicą wokaliści Marek Bałata i Dariusz Tokarzewski oraz Marzena i Aleksandra Małkowicz, żona i córka kompozytora, Chór Uniwersytetu Wrocławskiego "Gaudium", Wrocławska Orkiestra Kameralna i Zespół Muzyki Sakralnej "Lumen". Na organach zagrał Zbigniew Małkowicz, a dyrygował Alan Urbanek.
Ks. Stanisław Stelmaszek, proboszcz wrocławskiej parafii pw. Odkupiciela Świata i kapelan Policji Dolnośląskiej, zapowiadając prezentowane po raz pierwszy oratorium powiedział, że jest ono wydarzeniem o wydźwięku ogólnoludzkim. Podkreślił, że nie ma na świecie kraju, w którym nie byłoby obrazu Jezusa Miłosiernego i gdzie nie dotarłoby orędzie o Bożym miłosierdziu, przypomniane światu przez proroka naszych czasów św. Siostrę Faustynę. Chodzi jednak o to, by świadectwem życia i słowem głosić je ludziom, którzy jeszcze go nie znają. By pojawiało się ono nie tylko w kościele podczas Święta Miłosierdzia Bożego, w Koronce i nowennie do niego, ale także na estradzie, na scenach całego świata. Żeby głoszące je słowa przybrały formę przebojów znanych i śpiewanych przez każdego.
"Św. Siostra Faustyna okazała się bardzo współczesną autorką tekstów. W nietypowy i piękny sposób pisała o miłości - powiedziała nam Barbara Leńska, która, jak się przyznała, przez przypadek znalazła się na koncercie i nie przypuszczała, że usłyszy tak znakomite dzieło. Nie mogę uwierzyć, że fragmenty wybrane z takiej "świętej" książki jak "Dzienniczek" mogą być tak aktualne i przekonujące, a zarazem sentymentalne. Napisane do nich piosenki są, porywające. Na przemian wzruszałam się i radośnie uśmiechałam. Nogi same mi się rwały do pląsów. Znajomi mi nie uwierzą, że chciałam tańczyć do wierszy Świętej!".
Dlaczego prapremiera poporatorium odbyła się we Wrocławiu? W listopadzie ub.r. dyrygent Alan Urbanek przedstawił ks. S. Stelmaszkowi kompozytora Z. Małkowicza, który jeszcze w czasach studenckich w Lublinie grał i śpiewał muzykę chrześcijańską, a potem przez lata nosił się z zamiarem powrotu do tego nurtu twórczości. W końcu sięgnął po "Dzienniczek" S. Faustyny, napisał muzykę do kilkunastu jej wierszy i przedstawił je s. Elżbiecie Siepak ZMBM, kierującej działalnością Stowarzyszenia "Faustinum" i pracami wydawniczymi upowszechniającymi dzieło św. Faustyny. To był początek współpracy, która zaowocowała napisaniem przez s. Elżbietę Siepak narracji do oratorium, zaczerpniętej w całości z "Dzienniczka". Powstał tekst, pokazujący posłanie Siostry Faustyny i przybliżający tajemnicę miłosierdzia Bożego w chronologicznym porządku - od Stworzenia aż do życia wiecznego.
W organizację spektaklu zaangażowało się wielu ludzi dobrej woli. Ks. S. Stelmaszek podziękował za pomoc wrocławskiej Policji z komendantem wojewódzkim insp. Andrzejem Matejukiem i rzecznikiem prasowym Ryszardem Zarembą na czele. Wyraził wdzięczność dyrektorom przedsiębiorstw i instytucji oraz właścicielom firm prywatnych, które zasponsorowały koncert. "Gość Niedzielny" był jego patronem medialnym, radio "Maryja" nagrało go, a telewizja "Trwam" następnego dnia nadała retransmisję i nadal emituje wybrane utwory. Pochwały, jakie zebrali twórcy, wykonawcy i organizatorzy sprawiły, że ks. S. Stelmaszek zamierza powtórzyć prezentację "Miłosierdzia Bożego", tym razem w kościele pw. Odkupiciela Świata na wrocławskiej Polance.
Gość Niedzielny 14-03-2004