- Szczegóły
- Kategoria: 2004-2010
- Odsłon: 331
Co gramy? - zapytał Tadeusz Wicherek Daniela Kustosika, solistę a zarazem dyrektora Teatru Muzycznego w Poznaniu. Pytanie dotyczyło utworu na bis podczas Koncertu "Świat musicali", jaki odbył się 20.01. w Zamojskim Domu Kultury. Tylko i wyłącznie "Piękne damy" - padła odpowiedz. "Wieczorem wszystkie damy są piękniejsze, a przy tym przystępniejsze Dlatego jest wieczorem dobrze szaleć trochę".
Słynny duet "Piękne Damy" z "Balu w Savoyu" Paul Abrahama zaśpiewali: Marzena Małkowicz i Daniel Kustosik. Solistom grała Polska Orkiestra Włościańska im. Karola Namysłowskiego. Zanim nastąpiły owacje a po nich bis, przydarzył się czarowny wieczór, widowisko muzyczne wypełnione najpopularniejszymi utworami musicalowymi. Witam Państwa na koncercie pt.: "Musicale" - licznie zgromadzoną publiczność powitał dyrygent Tadeusz Wicherek. O samym musicalu chyba nie muszę nic mówić, wszyscy wiemy co to jest. Istotą jest to, że tematyka musicali jest diametralnie różna. Jedne są wesołe, drugie smutne. Jedne napisane są w oparciu o fakty, inne wmyślone. To co je łączy, to muzyka i pewien absurd, który się dzieje podczas musicalu. Muzyka, napisana i wykonywana, podczas tego spektaklu powoduje, że spektakl ma znacznie większą moc. I tak poznaliśmy moc musicali! - Zaprezentujemy muzykę z wielu musicali, w formie suit, poszczególnych piosenek. Na powitanie muzyka opowiedziała motyw znany od stuleci - historię kochanków "Romea i Julii" w wersji amerykańskiej, czyli "West Side Story" (1957) L. Bernsteina. Akcja oryginalnego dramatu, rozgrywająca się w renesansie, została przeniesiona do Nowego Jorku drugiej połowy dwudziestego wieku. Dwie skłócone rodziny włoskie zastąpiono walczącymi ze sobą gangami młodzieżowymi. Muzycy znakomicie oddali klimat siły miłości, wiecznej i silniejszej od śmierci. Ten triumf miłości usłyszeliśmy w muzyce, która zawojowała świat i nas. "Skrzypek na dachu" - wspaniała muzyka, jeszcze piękniejsza historia. Na musicalu wiele osób roni łezkę, bo musical jest bardzo wzruszający. Najpiękniejsza jest muzyka i ją zagramy - przyobiecał Tadeusz Wicherek, a za chwilę padło zaproszenie - posłuchajmy suity ze "Skrzypka na dachu".
Suitę ze "Skrzypka na dachu" rozpoczęła solówka. Wykonał ją koncertmistrz Piotr Redeł, pierwsze skrzypce POW. Następnie przyłączyły się wszystkie instrumenty. Przepiękne wykonanie. Muzyka J. Bocka, pełna werwy i niesłychanego temperamentu z elementami folkloru żydowskiego, znakomicie komponowała się z treścią. Tewie marzy i śpiewa "Gdybym był bogaczem"..., a my nucąc marzymy o tym samym. O tym także zagrały nam instrumenty dęte. Marzymy i my, rozkoszując się najpiękniejszą muzyką. Kompozytor John Kander. Zasłynął muzyką do musicalu "Kabaret", także "New York, New York" - kontynuował opowieść o musicalach dyrygent. Proponujemy główny temat z musicalu "New York, New York". Niezapomniana ścieżka dźwiękowa autorstwa Johna Kandera i Freda Ebba wraz ze znaną na całym świecie tytułową piosenką "New York, New York" stanowi cudowny hołd złożony miastu, które nigdy nie zasypia. I nie można było usnąć przy tej muzyce. Przypadł nam do gustu zaproponowany temat, stanowiący bezprecedensową kwintesencję nowojorskiej sceny jazzowej. - Zaprosiliśmy do tego koncertu znakomitych artystów - tak sympatycznie przedstawiał gości Tadeusz Wicherek. Pierwszy z nich - Daniel Kustosik, czołowy amant musicalowy, znakomity odtwórca, wielu, wielu ról, prowadzi od lat Poznański Teatr Muzyczny. Zaprezentuje się nam w pieśni z musicalu "Gigi" F. Loewe. Tytułowa Gigi to młoda paryżanka, która pod okiem swej ciotki przechodzi prawdziwą szkołę życia. Ciotka chce uczynić z niej elegancką kurtyzanę, ona jednak spotyka na swej drodze prawdziwą miłość. Na scenie zamojskiej miłość swą do Gigi wyznawał Daniel Kustosik. Oskarowa piosenka, oskarowe wykonanie. Na widowni zrobiło się romantycznie. "Narodziło się pragnienie. Och jak dobrze mi z ta myślą, że kocham Cię. Gigi". - Jak pamiętam film - spuentował dyrygent - główny bohater wreszcie zrozumiał, że zakochał się w tym dziecku. W młodej dziewczynie docenił kobietę. Wraca do niej - fontanny tryskają, konie jadą. Bajkowa, disneyowska aura. To wszystko usłyszałem podczas prezentacji naszego solisty - brawa zagłuszyły ostatnie słowa Tadeusza Wicherka. - Zmienimy nastrój, przeniesiemy się do Londynu. Żyrandola tutaj nie ma, jesteśmy bezpieczni. Zaprezentujemy państwu suitę "Duch w operze". To właśnie tam jest scena, że żyrandol spada na publiczność, na szczęście nie na orkiestrę - zażartował dyrygent i wywołał głośny śmiech na widowni. Do udziału w suicie zapraszamy Marzenę Małkowicz i Daniela Kustosika. Wspaniała, tajemnicza muzyka Andrew Lloyd Webera w wykonaniu "Namysłowiaków" zapowiedziała wydarzenie. Wspaniałe głosy solistów zdecydowały, że była to rewelacyjna suita. Urokliwa i zachwycająca to za mało powiedziane. Stosowne byłoby - Broadway na kolanach. Dyrygent i Orkiestra dorównała solistom, dała z siebie wszystko. "Sama sprawdź co naprawdę znaczy żyć. Pieści Cię muzyka, pozwól się przenikać. Słuchaj, noc muzykę gra". Kolejna prezentacja to utwór instrumentalny z musicalu "Śmietanka towarzyska" - "Schow biznes". Arranżacja utworu autorstwa Zbigniewa Małkowicza, małżonka solistki, zamościanina. Awansem zabrzmiały oklaski, dla państwa Małkowiczów i Daniela Kustosika. Duet pięknie zaśpiewał i zatańczył.
Następnie usłyszeliśmy jeszcze jeden utwór w arranżacji Zbigniewa Małkowicza - "Lambeth Walk" z musicalu "Ta albo żadna". Polska premiera miała miejsce w Teatrze Muzycznym w Gdyni.
Spektakl realizował Witold Gruca, a śpiewał Daniel Kustosik. Dla zamojskiej publiczności ten utwór wykonali: Marzena Małkowicz i Daniel Kustosik. I ponownie duet jak się patrzy! Zabawa, piosenka i radość płynąca ze sceny. Myślę, że pragnienie tańca pojawiło się w niejednym z widzów. "Człowiek tak pląsa fajnie, po ludzku, nie zwyczajnie...".
Po przerwie ciąg dalszy niezwykłego widowiska muzycznego okraszonego komentarzem Tadeusza Wicherka.
- Znamy "Pigmalion" Bernarda Shaw'a. Do tego dramatu została napisana muzyka F. Loewe. W ten sposób powstał musical "My Fair Lady". Muzyka nie może być inna - jak przepiękna -mówił Tadeusz Wicherek. W musicalu nie ma wielkiego finału, tylko dwójka bohaterów... i tu usłyszeliśmy barwną opowieść dyrygenta o historii kwiaciarki, z której główny bohater postanowił uczynić "kobietę z towarzystwa". Wszystko kończy się happy endem i ... tak powstał jeden z najsłynniejszych musicali w dziejach.
Tadeusz Wicherek uzupełnił komentarz o wypowiedz ojca Elizy, już jako damy: "Starczy jeden szczęścia łyk i problemy znikają w mig" - głosem lekko zaprawionym mocniejszym trunkiem - bardzo udana kreacja, oczywiście Wicherka. Obiecał, że ten fragment zostanie zagrany. Jak się okazuje, najlepszym Higginsem w Polsce jest Daniel Kustosik. Solista jednak nie wystąpił, ponieważ suita została skomponowana o jeden interwał wyżej, czyli na potrzeby orkiestry symfonicznej. Żywa i szybka muzyka wyzwoliła potrzebę przyłączenia się publiczności oklaskami - było to czarujące wykonanie suity.
W programie zapowiedziano "Kabaret" J. Kandera. Muzyka wesoła, sam tekst filozoficzny. Dyrygent zrezygnował z dalszego opisu i zaprosił, by tekst podała publiczności Marzena Małkowicz. I rozległo się mocne: "Bo życie kabaretem jest i tak je trzeba brać". W wykonaniu usłyszeliśmy beznadziejność i rozpacz, które z drugiej strony mają w sobie chorobliwy urok dekadencji. Usłyszeliśmy kabaret w "Kabarecie": "Do kabaretu wejdź i pal sześć co niesie jutro. Bo życie kabaretem jest i za to kocham je!" Szykowna czerwona suknia solistki - pióra, cekiny dopełniły obrazu kabaretu. Czarowny obraz.
- Koncert nie może się obejść bez "Deszczowej piosenki". Daniel Kustosik - to najkrótsza zapowiedz kolejnego utworu. Były znane rytmy i stepowanie. Solista ukazał piękno świata deszczowej piosenki spod roztańczonego parasola - parasola nie było, ale deszcz radosny czuliśmy wszyscy - tekst mówił o miłości.
"Deszczowa burza oklasków" już z widowni po opowiedzianej anegdocie dyrygenta. Podobało się. Publiczność bawiła się znakomicie. Dyrygent kontynuował musicalową opowieść. Irving Berlin - najbardziej znany z piosenki "White Christmas" i "God bless America", także "Cheek to cheek", trudno tłumaczone na język polski. Słowa piosenki poznamy w tłumaczeniu Marzeny Małkowicz - zapewnił Tadeusz Wicherek. Tytułu się nie tłumaczy - brzmi "twarz przy twarzy", ale "Cheek to cheek" brzmi bardzo dobrze, nawet po polsku. "Jestem w niebie, brak mi tchu, serce mocno bije mi Czy to szczęście upragnione przyszło dziś? My tańczymy przytuleni cheek to cheek". Rzeczywiście, brzmi zrozumiale, tym bardziej, że Marzenie Małkowicz w śpiewaniu i tańczeniu towarzyszył Daniel Kustosik. Także był w niebie, my również, szczególnie wtedy gdy duet tańczył przytulony - policzek do policzka. No i ten saksofon - fantastycznie. Tadeusz Wicherek twarzą do publiczności, czyli zapowiedź musicalu - to będzie "Chicago" Johna Kandera. Cała historia, cały musical rozgrywa się w podświadomości przestępczyni. Jest to dramat, ale muzyka - jak zwykle... Utwór zaczyna trąbka. My w podświadomości widzimy celę, księżycowe światło, schody, zadymioną knajpkę, czujemy cygaro - prawdziwy majstersztyk - słyszymy muzykę kabaretową i mroczne klimaty jazzowe. Znakomita kwintesencja Chicago z końca lat 20. W muzyce jest tajemnica, zbrodnia seks i jazz. W dalszej części programu - znakomita "komedyjka" Paula Abrahama. Poznańscy soliści rewelacyjnie zaśpiewali "Mr Brown". Zmiana kostiumów i muzyki - tanecznie ze stepowaniem w komplecie. Utwór zaaranżowany przez Zbigniewa Małkowicza. Oklaski za wykonanie i za aranżację. - W musicalach zawsze są piękne damy - stwierdził Tadeusz Wicherek. Jakie są te piękne damy - opowiedzieli nam soliści. To był popis śpiewu i tańca do zagranej muzyki - rewia prosto z Broadwayu. - Wszystko co dobre, szybko się kończy - podsumował koncert dyrygent. Na widowni rozległo się skrywane aczkolwiek słyszalne niezadowolenie. Padło zaproszenie na kolejny koncert, za tydzień, z udziałem "Namysłowiaków" i Macieja Niesiołowskiego - zostało przyjęte.
Czas na wielki finał i jeden z ulubionych musicali "Hallo, Dolly". Scena finałowa: soliści i słowa: " Tu dobrze mi z Wami Tu mój dom chłopcy..." Swing, kwiaty, oklaski, bis...
Dyrygent wraz z muzykami i solistami "wytańczył" wspaniałe rytmy i tym samym zapewnił widzom obcowanie z kunsztownie skomponowanymi, kipiącym od emocji, wzruszającymi dziełami.
Musical to przede wszystkim muzyka, muzyka i jeszcze raz muzyka. Dodać należy trochę tańca i piosenki związanej z akcją. To recepta na rozrywkę najwyższego lotu. Oczywiście należy pamiętać, że do programu koncertu należy włączyć najsłynniejsze musicale i zaangażować najlepszych solistów - tak jak to uczynił dyrektor artystyczny POW Tadeusz Wicherek. No i mieć tak reagującą publiczność, jak zamojska...
autor / źródło: Teresa Madej
fot. Janusz Kawałko
dodano: 2008-01-24 przeczytano: 4948 razy.
- Szczegóły
- Kategoria: 2004-2010
- Odsłon: 316
16 maja 2008 roku w kościele p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny odbędzie się koncert Zespołu Muzyki Sakralnej LUMEN. Będzie to pop oratorium "Miłosierdzie Boże" do którego teksty pieśni i narracji wyjęte zostały z "Dzienniczka" św. Siostry Faustyny Kowalskiej, a muzyka i aranżacja jest autorstwa Zbigniewa Małkowicza. Wraz z zespołem wystąpi Chór Kameralny CANTICUM CANTICORUM z kościoła "Ducha Świętego" wraz z rozśpiewanymi Kraśniczanami.
Zespół Muzyki Sakralnej "Lumen" został założony na początku 2003 roku. Wykonuje wyłącznie własną muzykę. Ważnym wydarzeniem dla zespołu było powstanie pop-oratorium "Miłosierdzie Boże". Dla uświetnienia tego dzieła zespół pozyskał do współpracy wybitnego polskiego wokalistę jazzowego Marka Bałatę. Prapremiera pop-oratorium odbyła się 22 lutego 2004 r. we Wrocławiu.
Założycielem Zespołu Muzyki Sakralnej "Lumen" jest Zbigniew Małkowicz, absolwent Akademii Muzycznej w Warszawie, w zakresie dyrygentury symfoniczno-operowej. W 1984 r. z Młodzieżową Orkiestrą Kameralną zdobył pierwszą nagrodę "Złotą Strunę" na Międzynarodowych Impresjach Muzycznych w Bydgoszczy. W latach 1986-1994 pracował jako dyrygent w Teatrze Muzycznym "Roma" w Warszawie. Realizował wiele premier m.in. musical "Sztukmistrz z Lublina" w Teatrze "Roma" i w Operetce Wrocławskiej oraz dyrygował podczas tourne po Niemczech i Austrii. W latach 1997-2000 pracował w Teatrze Muzycznym w Poznaniu jako dyrygent i aranżer, a w latach 1998-2002 w Teatrze Muzycznym we Wrocławiu.W 1994 r. rozpoczął współpracę z największą agencją koncertową w Europie "Konzertdirektion Landgraf". Zbigniew Małkowicz jest tam aranżerem i kierownikiem muzycznym. Od 2002 r. ważne miejsce w artystycznej działalności Zbigniewa Małkowicza zajmuje twórczość kompozytorska.
- Szczegóły
- Kategoria: 2004-2010
- Odsłon: 331
20 kwietnia, przy parafii pw. Świętego Kazimierza w Bilczy odbył się charytatywny koncert muzyczny. Gwiazdą wieczoru był Zespół Muzyki Sakralnej „Lumen” z Poznania, który pod kierownictwem Zbigniewa Małkowicza zaprezentował tłumnie przybyłym widzom Pop-oratorium pod tytułem „Miłosierdzie Boże”.
Niezwykłe widowisko zafundowali gościom artyści, którzy wystąpili podczas charytatywnego koncertu w Bilczy. Pięknie wyśpiewane przez zespół „Lumen” teksty z „Dzienniczka” Siostry Faustyny bez wątpienia na długo zapadną w pamięci słuchaczy: - „O niepojętym miłosierdziu Bożym będę śpiewać na wieki przed wszystkim ludem” – śpiewał zespół. Zachwyt publiczności wzbudzili nie tylko soliści, ale również potęga muzyki i śpiew chóru. Jak twierdzi Zbigniew Małkowicz, kompozytor Zespołu „Lumen”, Pop-oratorium jest formą ewangelizacji trafiającą do serc wierzących i niewierzących, małych i dużych, pokornych i niepokornych, do wszystkich. Pop-oratorium poprzez różnorodną muzykę oraz próbę przedstawienia dobra, prawdy i piękna płynącego z utworów sprawia, że ma się chęć sięgnięcia po dzienniczek Św. Siostry Faustyny. Koncert był nie tylko wielkim wydarzeniem w życiu mieszkańców Bilczy, ale przede wszystkim wielką ucztą duchową.
Z potrzeby serca
Pieśni skomponowane przez Zbigniewa Małkowicza, do słów Św. s. Faustyny Kowalskiej, zostały entuzjastycznie przyjęte przez parafian. Pod ogromnym wrażeniem byli również zaproszeni goście. Zachwytu nad Pop-oratorium nie ukrywał przybyły na koncert Biskup Pomocniczy Diecezji Kieleckiej, Marian Florczyk, który podziękował artystom za to, że podjęli próbę przekazania mądrości Świętej Siostry Faustyny Kowalskiej, a organizatorom za wytrwałość w dążeniu do zorganizowania tak wspaniałego wydarzenia, jakim był charytatywny koncert. Serdeczne podziękowania dla wszystkich mieszkańców złożył również ksiądz Marek Mrugała, proboszcz parafii pod wezwaniem Świętego Kazimierza w Bilczy. - Podziękowania moje kieruję do wszystkich tutaj Państwa obecnych, a w szczególności do Państwa Elżbiety i Włodzimierza Rybczyńskich, bo to dzięki ich ogromnemu zaangażowaniu i determinacji możemy tutaj dzisiaj być – podkreślał ksiądz Marek Mrugała. – Serdeczne „Bóg zapłać” składam artystom, a także władzom samorządowym, powiatowym i wojewódzkim oraz wszystkim, którzy pomogli w zorganizowaniu tego koncertu – dodał. Ksiądz Marek nie ukrywał wielkiej radości z tego, że mieszkańcy potrafili zjednoczyć się we wspólnej sprawie i zorganizować tak fantastyczny koncert. - Dzięki uporowi i wierze parafian udało się namówić do charytatywnego występu wspaniałe osobistości sceny muzycznej. Za to im serdecznie dziękuję – mówił na zakończenie wyraźnie wzruszony ksiądz Marek Mruała. - Niech miłosierdzie Boże będzie dla was wszystkich podporom w codziennym życiu. Dziękujemy i zapraszamy do Bilczy.
Podczas koncertu rozprowadzane były cegiełki, z których dochód w całości zostanie przeznaczony na budowę dachu kościoła w Bilczy. Budowa kościoła w parafii pod wezwaniem Świętego Kazimierza w Bilczy rozpoczęła się w 1999 roku. Mieszkańcy mają nadzieję, że niedzielne oratorium było wspaniałym początkiem wielkich wydarzeń społeczno – kulturalnych w ich miejscowości. Parafianie mają nadzieję, że budowa dachu rozpocznie się jak najszybciej i już teraz zaczynają planować kolejne wspaniałe imprezy kulturalne, które pozwolą zjednoczyć się wszystkim mieszkańcom Bilczy.
Zespół „Lumen” powstał w 2003 roku. Jego założycielem był od lat związany z Poznaniem dyrygent, kompozytor i pianista, Zbigniew Małkowicz. To właśnie on skomponował muzykę do wierszy Św. Siostry Faustyny i stworzył Pop-oratorium, które swoją premierę miało 22 lutego 2004 roku we Wrocławiu. Zespół koncertuje zarówno w kraju, jak i za granicą wykonując muzykę klasyczną we współczesnym wykonaniu. Trzon zespołu stanowią: Aleksandra Małkowicz – śpiew, Marzena Małkowicz – śpiew i narracje, Marcin Figaj – gitara basowa, Daniel Husak – perkusja, Michał Małkowicz – instrumenty klawiszowe, Marcin Piekut - klarnet, saksofon, flet.
- Szczegóły
- Kategoria: 2004-2010
- Odsłon: 331
Niezwykły koncert odbył się w niedzielę, 28 października, w kościele św. Barbary w Turku. W murach świątyni rozbrzmiały głosy połączonych chórów oraz solistów, którzy wspólnie wykonali „Kantatę dla Bogurodzicy”.
W wykonaniu tego niezwykłego dzieła, którego autorami są Zbigniew Małkowicz (muzyka) i ks. Mateusz Jeż (słowa) wzięły udział cztery chóry z Turku i okolic: chór Państwowej Szkoły Muzycznej w Turku, chór Zespołu Szkół Publicznych z Dobrej, Kawęczyna i Tokar, chór gimnazjum we Władysławowie oraz schola parafii św. Barbary w Turku. Gościnnie w koncercie wziął udział także chór nauczycielski im. Stanisława Wiechowicza z Ostrowa Wielkopolskiego. Chórom towarzyszył zespół muzyki sakralnej Lumen, oraz soliści: Marzena Małkowicz, Aleksandra Małkowicz, Piotr Szulc oraz Maciej Wojciechowski.
Zebranych powitał proboszcz św. Barbary, ksiądz Mirosław Frankowski. – Niech przez ten koncert umocni się nasza wiara i miłość do Maryi – mówił. O wielkim znaczeniu kantaty opowiadał dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej Henryk Kranc – przez wieki wielu kompozytorów szukało sposobu wyrażenia uczuć do Maryi. Powstało wiele utworów. W tę chęć tworzenia, w tę potrzebę wpisał się właśnie Zbigniew Mankowicz komponując kantatę. Taki sposób wyrażania emocji spodobał się uczestnikom tego niezwykłego muzycznego wydarzenia. Kompozycja składająca się z 14 utworów opierających się na brzmieniach zaczerpniętych z muzyki rozrywkowej, uzupełnionych elementami klasyki i muzyki gospel sprawiła, że słuchający jej mieszkańcy Turku i nie tylko, na zakończenie zgotowali wykonawcom owacje na stojąco. Niedzielny koncert był pełen wzruszeń nie tylko dla widzów, ale także dla tych, którzy wykonywali kantatę. Ogromny chór, który towarzyszył solistom podczas występu składał się głównie z młodzieży i dzieci. Praca z tak dużym zespołem nie jest łatwym zadaniem. Podołał temu Tadeusz Wicherek, pod batutą którego chóry wykonywały utwory. – Ja jestem przyzwyczajony do pracy z dziećmi. Mam na swoim koncie różne tego typu doświadczenia, w różnych miastach. Poza tym, mam chyba dobry kontakt z dziećmi i mam nadzieję, że dzieciaki też mnie lubią – wyjaśnia dyrygent.
Do łatwych spraw nie należy także przekazanie emocji za pomocą muzyki, prowadzenie zespołu w taki sposób, aby wydobyć z utworu jak najwięcej treści, która dotrze do odbiorców i wywoła wzruszenie. – Do każdego repertuaru trzeba podejść jak do poważnej kompozycji. Jest to wtedy mądrze zrobione. Chodzi o to, aby dobrze przygotować, opracować utwór, wtedy dobrze przemawia on do odbiorców – mówi pan Tadeusz. Cały koncert był nagrywany i zostanie wyemitowany na antenie telewizji Trwam. Niedzielny występ nie był też ostatnim tego typu wydarzeniem z udziałem turkowskich chórów. Już wkrótce odbędą się kolejne koncerty z udziałem naszych lokalnych muzyków.
- Szczegóły
- Kategoria: 2004-2010
- Odsłon: 271
Ze Zbigniewem Małkowiczem, dyrygentem, kompozytorem i założycielem Zespołu Muzyki Sakralnej „Lumen”, rozmawia Błażej Tobolski
Czy pomysł założenia zespołu to naturalny etap w Pana muzycznym życiu, wynikający z pasji, jaką jest dla Pana muzyka, komponowanie?
– Jeszcze studiując na UMCS w Lublinie, założyliśmy zespół chrześcijański. Było to dla mnie ważne doświadczenie z tego okresu i do dzisiaj pamiętam te wspaniałe uczucia, jakie towarzyszyły naszemu wspólnemu graniu. Potem przyszedł czas na pracę (z zawodu jestem dyrygentem i pracowałem m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu) i rodzinę, a marzenia z młodości o założeniu własnego zespołu odsunęły się na dalszy plan. Jednak po czterdziestce zacząłem odczuwać pewien życiowy, twórczy niepokój. Zawsze chciałem mieć zespół, a wiedziałem, że jak się za to teraz nie wezmę, to już chyba nigdy. Natomiast najważniejszym bodźcem do działania było wewnętrzne przekonanie, że chcę pisać muzykę i dla Pana Boga, i dla ludzi. Myślałem sobie wtedy: Może mi nie wyjdzie, ale przynajmniej spróbuję, a jak mnie Pan Bóg później zapyta o moje „talenty”, będę mógł powiedzieć, że próbowałem.
I tak w 2003 r. powstał „Lumen”, czyli „Światło”.
– Tak, w końcu, po tych wszystkich latach. Choć z perspektywy widzę, że przez ten cały czas byłem do tego przygotowywany: doskonaliłem swój warsztat jako dyrygent i aranżer, zdobywałem doświadczenie. Myślę, że to wszystko nie było przypadkiem. A w nazwie zespołu chcieliśmy właśnie nawiązać do światła, którym jest dla nas Bóg, jak pisze Psalmista. Także miłosierdzie Boże rozchodzi się po całym świecie, przenika go na kształt promieni światła. Ufam, że jesteśmy też, choć trochę, takim Bożym promyczkiem dla ludzi.
„Lumen” jest zespołem po części rodzinnym, prawda?
– Można tak powiedzieć. Podczas mojej pracy nad tekstami, komponowaniem i aranżacją zawsze mogę liczyć na wsparcie, merytoryczne i duchowe, mojej żony Marzeny. Razem z nią oraz z córką Olą, która również śpiewa, i synem Michałem, grającym na perkusji, tworzymy część zespołu. Oprócz więzów rodzinnych łączy nas więc wspólna pasja: razem muzykujemy, także i dla Pana, wykonując zasadniczo własne kompozycje.
Pierwszą kompozycją było pop-oratorium „Miłosierdzie Boże”. Skąd wziął się zamysł tego dzieła?
– Szukając tekstów religijnych, do których mógłbym stworzyć muzykę, wpadł mi w ręce wybór poezji modlitewnej z „Dzienniczka” siostry Faustyny. Odkryłem prostotę tej poezji, w której tkwi jej siła. Poraziła mnie wprost swoją autentycznością i żarliwością. Po skomponowaniu pierwszych piosenek skontaktowałem się z s. Elżbietą Siepak z Łagiewnik ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Muzyczne próbki spotkały się z życzliwością i otrzymałem zachętę i zielone światło do dalszej pracy. Tak powstawało pop-oratorium, do którego teksty s. Faustyny wybrała i ułożyła w całość, w bardzo udany sposób, s. Elżbieta. Później, dzięki pomocy przyjaciół i życzliwych ludzi, udało się zorganizować prapremierowe wykonanie całości pop-oratorium we Wrocławiu 22 lutego 2004 r. Reakcja publiczności przeszła najśmielsze oczekiwania.
Przedrostek „pop” wskazuje na adresata oratorium, czyli zwykłego człowieka, a nie tylko melomana?
– Komponując, szukałem właśnie prostej formy, która przemówiłaby do jak najszerszego grona odbiorców. Nie aspirowałem do stworzenia mistrzowskiego dzieła do podziwiania, ale do słuchania przez ludzi. W moich kompozycjach łączą się elementy gospel, klasyki i melodyka słowiańska, uzupełniane nowoczesną sekcją rytmiczną, improwizacją solistów oraz dużą liczbą chórów. Zawsze staram się też szukać pięknej melodii pasującej do tekstu. Podstawowym założeniem w mojej twórczości jest bowiem to, aby przybliżać w prosty sposób głębokie treści, żeby muzyka harmonizowała z tekstem, podkreślała go i uwypuklała.
Ta twórczość nie zakończyła się na oratorium...
– Oczywiście, że nie. Następnym projektem były „Psalmy Dawida”, które „chodziły” za mną, można powiedzieć, od zawsze. Te proste słowa sprzed wielu tysięcy lat podnoszące na duchu odkryłem pierwszy raz w okresie młodzieżowego buntu i kryzysu wiary. Wybrałem te, które były mi jakoś najbliższe, najbardziej przemawiały do mnie i napisałem do nich muzykę, trochę już inną niż w pop-oratorium, mającą formę uwielbienia.
Kolejną inicjatywą, która również, jak wierzę, nie zrodziła się przez przypadek, była muzyka do tekstów o Matce Bożej. W końcu powstała z nich „Kantata dla Bogurodzicy”, której prawykonanie odbyło się w Ostrowie Wlkp., w drugą rocznicę śmierci Jana Pawła II. Myślę, że ukaże się ona na płycie już pod koniec tego roku.
Zespół Muzyki Sakralnej „Lumen”, będąc otwartym na wszelkie możliwości wspólnego wielbienia Boga muzyką i śpiewem, występuje przede wszystkim w kościołach, ale koncertował także w Chicago, czy w prestiżowej sali Roy Thomson Hall w Toronto w Kanadzie. W sumie odbył już przeszło 80 koncertów.
Zespół tworzą: Marzena Małkowicz (śpiew), Aleksandra Małkowicz (śpiew), Piotr Szulc (śpiew, perkusja), Marcin Figaj (gitara basowa), Kamila Malik (skrzypce), Michał Małkowicz (perkusja), Zbigniew Małkowicz (kompozytor, instrumenty klawiszowe), Maciej Markiewicz (gitary), Marcin Piekut (saksofon sopranowy, altowy, klarnet), a wśród osób z nim współpracujących znajdują się m.in. Marek Bałata i Janusz Szrom, znani polscy wokaliści jazzowi.
Kontakt z zespołem: tel. 600-58-35-35, e-mail:
Przewodnik Katolicki 35/2007
Artykuł ze strony: http://www.przk.pl/przewodnik.php?id_art=17761